Stolica największego na świecie państwa i zarazem największa europejska metropolia. Siedziba najwyższych władz rosyjskich i skupisko pięknych cerkwi oraz niebanalnych zabytków. Miasto, które potrafi onieśmielić, zwłaszcza swoją centralną, bez wątpienia reprezentatywną częścią. Jak zapisało się w naszej pamięci? O tym nieco niżej 😉

Pamiętacie hasło „Mają rozmach s********y” z polskiej komedii, która powstała w czasach, kiedy Polacy z tym gatunkiem filmowym radzili sobie bardzo dobrze? Może nie do końca cenzuralne, ale idealnie oddaje uczucia, które towarzyszyły nam podczas zwiedzania Moskwy za dnia. Nocą też jest grubo, naprawdę. Kilka fotografii pokazywaliśmy Wam już o tutaj —> http://henrykwterenie.pl/jak-przyjela-nas-rosja-zle-dobrego-poczatki/ . Teraz dorzucimy nieco więcej zdjęć i wrażeń z naszego pobytu w największej metropolii Europy.

Do Moskwy, na oficjalne zwiedzanie dojechaliśmy koleją transsyberyjską. Nie pokonaliśmy głównego szlaku, który wiedzie z Władywostoku, a przejechanie go trwa około 6 dni. Swoją podróż słynną magistralą podzieliliśmy na kilka odcinków, o czym, jak i o samej kolei opowiemy Wam niebawem 😉 Ostatnio z nich wiódł z Nowosybirska do Moskwy właśnie. Przejazd zajął ok. 50 godzin, które upłynęły nam całkiem przyjemnie. Bardzo zależało nam na tym, żeby urwać nieco czasu w nieoficjalnej stolicy Syberii i móc odszukać hotel, przy budowie którego przed laty pracował chrzestny Jagody. Misja zakończyła się sukcesem 😉 Hotel wprawdzie już pod inną nazwą, ale wciąż działa.

Plac Czerwony – pierwsze wrażenia
Po tym jak wytoczyliśmy się na peron, swoje kroki od razu skierowaliśmy w kierunku hostelu. Dość szybko okazało się, że lokalizację mamy całkiem przyjemną – około 20 minut na piechotę do Czerwonego Placu. Po drodze wiele różnorodnych knajpek i ważnych instytucji, które niejednokrotnie przytłaczały nas swoimi gmaszyskami.
Korzystając z informacji dostępnych na blogach i w przewodnikach, ułożyliśmy listę miejsc, które zobaczyć trzeba koniecznie. Jedne wywoływały zdumienie, inne rozczarowanie, czasem lekki niedosyt a kiedy indziej najzwyczajniej nie można było oderwać od nich wzroku.



Nie ma chyba turysty, który przyjeżdżając do Moskwy nie będzie chciał zajrzeć na Plac Czerwony. To swoista wizytówka miasta i zazwyczaj od niej rozpoczyna się przygodę z tą rosyjską metropolią. Jeden plac, a tyle „atrakcji” dookoła. Z politycznego punktu widzenia najważniejszy jest Kreml. Bez względu na to, z której strony będziecie chcieli dostać się na plac, moskiewskiej warowni z pewnością nie przeoczycie. Jeśli zdecydujecie się na dojazd metrem i wysiądziecie na stacji Ochotnyj riad, korzystając z wyjścia oznaczonego jako Plac Czerwony, dotrzecie wprost pod Bramę Zmartwychwstania. Po jej przekroczeniu Wasz zmysł wzroku nieco zwariuje – przynajmniej tak było z nami i nie wiedzieliśmy na czym skupić się na początek. Mury obronne Kremla? Państwowe Muzeum Historyczne? GUM? Mauzoleum Lenina? A może Sobór Wasyla Błogosławionego? Najlepiej stawiać małe kroki i sukcesywnie posuwać się do przodu, wtedy nic nie umknie Waszej uwadze 😉
My na placu zjawialiśmy się w godzinach porannych i wieczornych, dzięki czemu zazwyczaj nie musieliśmy przepychać się między zorganizowanymi grupami turystów. Planowaliśmy wejść do mauzoleum,żeby na własne oczy zobaczyć mumię Włodzimierza Lenina. Z tropu zbił nas nieco brak ogromnych kolejek, o których tyle czytaliśmy w Internecie. Raz na 18 miesięcy mumia poddawana jest zabiegom renowacyjnym, mauzoleum jest wówczas nieczynne. Nasz pobyt w Rosji oczywiście zbiegł się z „nieobecnością” wodza rewolucji październikowej. I tu ciekawostka – podczas lektury „Czołem, nie ma hien” autorstwa Andrzeja Mellera, dowiedzieliśmy się, że na co dzień znajdujące się w mauzoleum w Hanoi, ciało Ho Chi Minha, raz na rok trafia do Moskwy na konserwację.






GUM
Otworem stał za to GUM czyli Gławnyj Uniwiersalnyj Magazin (Główny Dom Towarowy). Pasaż pełen markowych butików powstał pod koniec XIX wieku. W czasach świetności mieścić miał około 1000 sklepów. Współcześnie za dnia wabi barwnymi witrynami, wieczorem zaś okalającymi go światełkami. Nie jest to miejsce, w którym turysta naszego pokroju będzie bawił się wyśmienicie, szastając rublami na prawo i lewo, niemniej jednak warto zajrzeć do środka. Przeszklony dach sprawia, że miejsce to nieco przypomina mediolańską galerię Wiktora Emanuela II. Przy każdym z wejść należy przejść kontrolę – mina ochroniarza na widok scyzoryka Jagody bezcenna ;D



Sobór Wasyla Błogosławionego
Kojarzycie bardzo często zamykany w kadrach z Moskwy budynek z kolorowymi kopułami? Kiedyś natrafiliśmy w sieci na informację, że bywa on określany mianem „dziełem pijanego cukiernika”. Na co dzień jednak obowiązuje nazwa Sobór Wasyla Błogosławionego i jej się trzymajmy 😉 Jest to niebanalna świątynia, a tak naprawdę to osiem oddzielnych cerkwi, które połączone zostały wspólną podstawą, przejściami i obwodowym korytarzem. Powstała na rozkaz Iwana Groźnego , który chciał w ten sposób uczcić pokonanie kazańskich Tatarów oraz zajęcie ich stolicy czyli Kazania. Walki o miasto miały trwać osiem dni, które symbolizuje liczba cerkwi.


Jedną z bardziej znanych ulic w Moskwie jest Nikolskaya. Będąc na Placu Czerwonym z pewnością na nią zajrzycie. Stojąc przy Soborze Kazańskiej Ikony Matki Bożej, wystarczy skręcić w lewo. Nocą zawiedzie Was tam muzyka i setki rozświetlonych lampek. Oprócz muzyków, spotkacie tam też sobowtórów Putina czy Stalina. Za dnia po ulicy krążą bajkowi bohaterowie, liczący na wzbogacenie się kosztem turystów, zwłaszcza tych azjatyckich.

Tropem Bułhakowa
Żeby nie było za słodko, krótko opowiemy o swoich rozczarowaniach. Jak na fana „Mistrza i Małgorzaty” przystało, Jagoda musiała zahaczyć o Patriarsze Prudy, na których to po raz pierwszy spotkali się bohaterowie kultowej powieści. Skwer istnieje i ma się dobrze. Nie udało nam się jednak zlokalizować znaku „Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomymi”, który już kilkakrotnie stawał się łupem złodziejaszków. Zasięgaliśmy rady spacerujących mieszkańców. Niestety, mimo ich szczerych chęci i zapewnień, że jeszcze ostatnio znak stał, nie było nam dane go zobaczyć.



Na pocieszenie udaliśmy się pod Dom Bułhakowa, gdzie czekali na nas Korowiow z Behemotem 😉 Mało tego, idąc do pobliskiej stacji metra, spotkaliśmy dziewczynę, którą kilka dni wcześniej poznaliśmy podczas wycieczki po zamarzniętym Bajkale. Takie spotkanie nie mogło przejść bez echa, dlatego od razu zaproponowaliśmy jej wspólny wypad na Wzgórza Worobiowe. Liczyliśmy na piękny zachód słońca i podziwianie panoramy miasta. Niestety, nieco się zamotaliśmy i nie zdążyliśmy dotrzeć na punkt widokowy na czas.




Park Zaryadye
Kolejną porażką okazał się położony niedaleko Placu Czerwonego Park Zaryadye. Oddany do użytku publicznego w 2017 roku, reklamowany jest jako nowoczesny park służący celom zarówno edukacyjnym jak i rekreacyjnym. Wyznaczono w nim cztery strefy: łąki zielone, stepy, krajobraz północy oraz las mieszany. W trakcie naszej wizyty większość atrakcji była nieczynna, roślinność znajdująca się na terenie amfiteatru była wysuszona i zaniedbana. Jedynym miejscem godnym uwagi stał się most zawieszony nad rzeką Moskwa (niezłe widoki). Początkowo myśleliśmy, że przybyliśmy poza sezonem, więc nie ma co oczekiwać fajerwerków. Jednak Internet donosi, że już kilka dni po samym otwarciu Park Zaryadye padł ofiarą rabusiów i niszczycieli. Rozkradziono i powyrywano mnóstwo roślin, zadeptano trawniki oraz uszkodzono dach amfiteatru. Jakikolwiek komentarz jest tu chyba zbędny. Link do jednego z wielu artykułów – > https://www.rp.pl/Biznes/309159959-Moskwa-Zniszczony-park-za-241-mln-dolarow.html Wstęp do parku jest darmowy, więc warto zajrzeć, sprawdzić – a nuż coś się zmieniło!





Moskiewskie krupówki
Kierując się blogowymi wskazówkami, nie mogliśmy nie zajrzeć na Arbat, często nazywany ulicą artystów. W drodze z metra do głównego deptaku praktycznie non stop towarzyszyła nam muzyka. Na każdym kroku trafialiśmy na lokalne kapele lub solowych wykonawców. Dzielnica tętniła życiem, a po jej głównej ulicy przechadzały się tłumy turystów. Ich obecność w zestawieniu z barwnym kramem pamiątek za wygórowane ceny sprawiała, że czuliśmy się jak na zakopiańskich Krupówkach. Czyt. „szału nie było”, ale odhaczone.






Moskiewskie City
O wiele bardziej przypadła nam do gustu wizyta w rejonach Moskiewskiego Międzynarodowym Centrum Biznesowego. Chyba nie trudno się domyślić jaki krajobraz zastaniecie na miejscu. Big city life! Dzielnica wciąż się rozrasta o czym przypominają pracujące wiele metrów nad nami żurawie wieżowe. Pierwszym budynkiem, który stanął w „Moskiewskim City” był Basznia 2000 (oddany do użytku w 2001 roku). Największe wrażenie robi budynek, którego paradoksalnie naszukaliśmy się najdłużej, błądząc między drapaczami chmur, a mianowicie Evolution Tower. W końcu podnosząc głowy podczas przechodzenia przez galerię, dostrzegliśmy go … przez dach 😉 Tak wykręconej konstrukcji, która liczy sobie 249,5 m jeszcze nie widzieliśmy! Każde z 55 pięter jest obrócone o 3° w stosunku do poprzedniego. Na na najwyższym z nich znajduje się sala balowa. Ciekawie prezentuje się również Miasto Stoli, czyli kompleks budynków, którego główne wieżowce nazwano Moskwą i Petersburgiem.







Jeśli lubicie podziwiać dzieła architektury tego typu z daleka lub po prostu odpowiada Wam krajobraz miejski, całkiem przyjemnie widać tę część miasta z Worobiowych Wzgórz.

Będąc w podróży, za każdym razem staramy się nieco odbiec od sztywnego planu zwiedzania. Dzięki temu czasem trafimy na jakąś perełkę lub interesujące wydarzenie. Nie inaczej było i tym razem. Przechadzając się wzdłuż murów Kremla, znaleźliśmy się pod Grobem Nieznanego Żołnierza, przy którym akurat zmieniała się warta honorowa.



CDM
Kontynuując przechadzkę, zawitaliśmy do niepozornej galerii handlowej, która okazała się być w całości dedykowana dzieciom. Central Kids Store on Lubyanka to 100 sklepów z asortymentem dla najmłodszych, 40 restauracji (dorośli także znajdą coś dla siebie) oraz coś, co od razu przykuło naszą uwagę – taras widokowy na dachu. Wstęp kosztuje 50 rubli, i jest to kwota zdecydowanie warta wydania. Sami, galerię odwiedziliśmy dwukrotnie. Po obejrzeniu zachodu słońca, pędziliśmy do wyjścia znajdującego się na parterze, kiedy Jagoda zauważyła, że uwaga niemal wszystkich skupiona jest na jednej ze ścian galerii. Okazało się, że każdego dnia odwiedzający mogą podziwiać pokaz, do którego wykorzystuje się światło, cienie i muzykę. Główne skrzypce odgrywa jeden z pięciu największych i najbardziej dokładnych mechanicznych zegarów na świecie. Show obejrzeć można o 18:00, 19:00, 20:00 i 21:00.






Jak na największą europejską metropolię przystało, to właśnie w Moskwie podziwiać można najbardziej okazałą świątynię prawosławną w Rosji. Mowa tu o Soborze Chrystusa Zbawiciela, którego budowę nakazał car Aleksander I. Chciał w ten sposób wyrazić wdzięczność za ochronienie kraju przed najazdem napoleońskim. Od manifestu do powstania soboru minęło prawie 70 lat. Poświęcono go w 1883 roku, a w uroczystości udział brał m.in. car Aleksander III. W 1932 roku, władze ZSRR podjęły decyzję o zburzeniu świątyni, w której miejscu stanąć miała ich siedziba – Pałac Rad. Budowa przerwana została w trakcie II wojny światowej. Ostatecznie gmach nigdy nie został wzniesiony, natomiast w 2000 roku, dzięki wsparciu wiernych, udało się odbudować cerkiew. Cieszy się ona spora popularnością wśród turystów, łatwo ją odnaleźć po charakterystycznych złotych kopułach. Będąc na jej terenie warto zajrzeć na Most Patriarszy biegnący nad rzeką Moskwa. Dobrym pomysłem jest też spacer wzdłuż jej brzegu i napawanie się wielkomiejskim krajobrazem.





Bez względu na to, z jakimi oczekiwaniami przyjedziecie do Moskwy, wydaje nam się, że niejednokrotnie opadnie Wam szczęka. Nie tylko podczas zwiedzania Placu Czerwonego, ale również podczas oględzin miejsc/budynków/rzeźb etc. zaprojektowanych w czasach socrealizmu. Najlepszym przykładem są moskiewskie stacje metra, w których na sufitach często oglądać można sceny przedstawiające pracę fizyczną czy rewolucję. Nie brakuje też oraz zdobień, także tych z motywem sierpa i młota. Więcej o moskiewskim metrze pisaliśmy tutaj –> http://henrykwterenie.pl/moskiewskie-metro-najciekawsze-stacje/ My na zwiedzanie miasta mieliśmy łącznie ok. 4 dni. Staraliśmy się wykorzystać je na maksa, jednak zdajemy sobie sprawę, że było to tylko pobieżne poznawanie miasta, tak typowe dla pierwszej wizyty 😉