Kolej transsyberyjska – czego się spodziewać?

przez Henryk w Terenie
0 Komentarzy

Nasza podróż na Syberię nie mogła obejść się bez przejażdżki legendarnym „Transsibem”. Czy którykolwiek turysta, omija szerokim łukiem tę niewątpliwą atrakcję? No właśnie 😉 Mając możliwość, postanowiliśmy na własnej skórze sprawdzić, co oferuje kolej transsyberyjska.

Kolej Transsyberyjska i Orient Express – śmiało można je określić legendami, które na stałe zapisały się na kartach historii kolejnictwa. Pierwsza kojarzy się z kilkudniową jazdą wagonami pełnymi tubylców i turystów, w nie zawsze wygodnych warunkach. Drugi to wręcz wizytówka luksusowej podróży koleją, która dostępna była tylko dla wybrańców o zasobnych portfelach. Orient Express, z przerwami m.in. podczas I i II wojny światowej, kursował w latach 1883-1977. Trasa wiodła od Paryża do Konstantynopola (dzisiejszego Stambułu). Po drodze pociąg zatrzymywał się w Strasburgu, Monachium, Wiedniu, Budapeszcie, Bukareszcie i Warnie. Przez lata trasa była wielokrotnie skracana, aż całkowicie ją zawieszono. „Reaktywacja” nastąpiła w 1982 roku. Oryginalne wagony odkupione zostały przez spółkę Venice-Simplon Orient Express i pod takim szyldem kursują do dziś. Zainteresowanych podróżą w czasie i wytwornych warunkach odsyłamy na stronę przewoźnika – >https://www.belmond.com/trains/europe/venice-simplon-orient-express/

amator podróży koleją 😉

O podróży w stylu Orient Express jeszcze nie myśleliśmy, nasze portmonetki nie są na to gotowe 😉 Co innego kolej transsyberyjska. „Transsib” porusza się po czterech szlakach, z których najbardziej imponującym jest linia transsyberyjska. Jest to najdłuższy na świecie odcinek kolejowy, stworzony po to, żeby skomunikować to ogromne państwo. Liczy sobie 9288,8 km i prowadzi od Moskwy do Władywostoku. Podróż trwa około 6 dni, w ciągu których pasażerowie przekraczają 8 stref czasowych. Wśród turystów bardzo popularna jest linia transmandżurska, która po części pokrywa się z głównym szlakiem, jednak na wysokości miejscowości Tatarskaja zmienia kierunek i udaje się aż do Pekinu. Podobnym zainteresowaniem cieszy się linia transmongolska, aż do Ułan Ude wiodącą tą samą trasą co linia transsyberyjska, następnie jadąca w stronę Ułan Bator i kończąca się w Pekinie. Czwarta linia, określana często jako BAM to Bajkalsko Amurska Magistrala. Rozpoczyna się w mieście Tajszet i biegnąc równolegle do linii transsyberyjskiej, dociera do miasta Sowiecka Gawań. To, jak przebiegają szlaki najlepiej pokaże Wam poniższy schemat.

O kolei transsyberyjskiej, zwyczajach i warunkach w niej panujących słyszeliśmy i czytaliśmy wiele. Często porusza się temat imprez odbywających się w przedziałach, w których udział biorą zarówno Rosjanie, jak i turyści. O podróży TĄ koleją krążą legendy, dlatego też mieliśmy moment, kiedy przez chwilę zastanawialiśmy się, w jaki sposób przetrwamy ten wagonowy melanż ;p Jak udało nam się wyjść bez szwanku? Mało tego, bez ani jednej godziny na kacu?

Kto pilnuje porządku w kolei transsyberyjskiej?

Otóż w wagonach kolei panują konkretne zasady, których przestrzeganie weryfikowane jest przez SOK-istów oraz prowadnicę i jej pomocnicę/pomocnika. Tych pierwszych znacie zapewne z wycieczek polskimi pociągami. Natomiast prowadnica to pani (najczęściej są nimi kobiety), która odpowiada za porządek w wagonie. Na każdy z nich przypadają dwie osoby, których zadaniem jest wpuszczenie pasażerów po dokładnych oględzinach ich biletów i paszportów/dowodów osobistych. To one wydają i zbierają pościel, utrzymują czystość w wagonach, na korytarzu i łazienkach. Do ich zadań należy także uzupełnianie wody w samowarze, budzenie pasażerów 30 minut przed dotarciem na ich przystanek, sprzedaż pamiątek, napojów i przekąsek oraz wypożyczanie szklanek do herbaty w słynnych metalowych koszyczkach. Przechadzając się po wagonie, bystrym okiem sprawdzają czy pasażerowie nie próbują czasem łamać regulaminu, którego jednym z punktów jest zakaz spożywania alkoholu. Planując trasę, przejazd słynnym pociągiem podzieliliśmy na kilka odcinków. Ani razu nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy hucznych imprez. Z naszych obserwacji wynika, że mieszkańcy, którzy mają do pokonania kilkudniowy dystans, pragną ciszy i spokoju. Zwłaszcza, że bardzo często podróżują z dziećmi. Także legendy o imprezowym pociągu można raczej między bajki włożyć, no chyba, że tylko my trafialiśmy na tak grzeczne wagony 😉

zamiast pijackich imprez pełna kulturka 😉

Klasy wagonów

Zaczniemy od opcji, z której osobiście nie skorzystaliśmy. Powód? Cena. Przykładowo na odcinku Nowosybirsk – > Moskwa, różnica między pierwszą a drugą klasą wynosi ok. 12 000 rubli (ponad 700 zł / XI.2019). Ale to, że my się nie skusiliśmy, nie oznacza, że wagony LUX świecą pustkami. Przedziały w pierwszej klasie wyróżnia przede wszystkim to, że są dwuosobowe, także pełna prywatność. Są też zamykane, co daje większe poczucie bezpieczeństwa. W cenie jest pościel i zastawa stołowa z prawdziwego zdarzenia, nie jakiś tam plastik. Niektóre z przedziałów posiadają własne łazienki, a pasażerowie mogą zamawiać posiłki na życzenie.

Wagonami często wybieranymi przez turystów są tzw. kupiejne, czyli podzielone na czteroosobowe, zamykane przedziały. Dwa łóżka rozlokowane są na górze, dwa na dole, a między nimi znajduje się stolik. Zaletą łóżek dolnych jest to, że pod nimi umieszczone są skrzynie na bagaż i nie trzeba się z nim siłować podczas wciągania na górę. Do dyspozycji podróżnych są dwie łazienki i samowar. W zależności od tego czy są to nowsze czy starsze wagony, pasażerowie mogą liczyć na „własne” gniazdka elektryczne. Jednak nam zdarzyło się nie posiadać ich w klasie drugiej, a mieć na wyłączność w trzeciej, więc przy zakupie biletu naprawdę warto uważnie przyjrzeć się wszystkim symbolom oznaczającym udogodnienia. Bilet na wspomniany wyżej odcinek tj. Nowosybirsk → Moskwa można kupić już od 4700 rubli (niecałe 300 zł) za górne łóżko.

Henryk i jego górne kojo 😉

Najwięcej emocji wśród podróżnych przybywających z Zachodniej Europy czy Ameryki Północnej wzbudza tzw. płackarta czyli wagon otwarty, w którym podróżować może 54 pasażerów. Zamiast tradycyjnych przedziałów są w nim wydzielone boksy, także dla czterech osób. Wbrew pozorom w tych wagonach podróżowało nam się najwygodniej, prawdopodobnie ze względu na przestrzeń, która nie jest ograniczona drewnianymi ściankami. Podobnie jak w klasie kupe, podróżni korzystać mogą z dwóch łazienek, znajdujących się na początku i na końcu wagonu oraz z samowaru.

witamy w płackarcie!

Najtańsze miejsca to te, które znajdują się w wagonach płackarty, między „korytarzem” a oknami. W ciągu dnia są to miejsca siedzące, z dostępem do stolika, jednak jeśli zajdzie potrzeba często można je złożyć w niewielkie łóżko.

w miarę możliwości w łazienkach dba się o czystość
a klapę od kibla czasem da się zablokować 😉
miejsce spotkań w wagonie – samowar

Skąd wziąć bilet na kolej transsyberyjską?

Tym, którzy lubią mieć wszystko zaplanowane (łącznie z budżetem), polecamy naszą metodę czyli zakup poprzez oficjalną stronę internetową – > https://pass.rzd.ru/main-pass/public/en Za jej pośrednictwem możecie wybrać interesujące Was połączenie oraz klasę, w której będziecie podróżować. Miejsca na górnych łóżkach zawsze są tańsze. Warto też dokładnie przyjrzeć się wszystkim oznaczeniom konkretnego wagonu, a mianowicie czy będziecie mieli w nim gniazdka elektryczne (jeśli tak to ile), czy przysługuje Wam zestaw typu kapcie i opaska na oczy, czy miejsca są blisko samowaru i łazienki czy też w środku składu etc. Ważne jest, aby przy zakupie elektronicznego biletu podać prawidłowe dane znajdujące się w Waszych paszportach. Z tego co wiemy, na stronie kupować można bilety na odcinki tylko wewnątrz Rosji. Planując dotarcie do Mongolii lub Chin w bilety należy zaopatrzyć się w stacjonarnych kasach. Jeśli wolicie nieco bardziej swobodny tryb wycieczkowania, oczywiście możecie nabyć bilety na przejazdy krajowe w dworcowych kasach. W zależności od Waszych umiejętności lingwistycznych lub osób stojących za Wami w kolejce, też będziecie mogli wybrać konkretne miejsca i wagony. W okresie letnim należy liczyć się z tym, że miejsc może brakować lub nie będziecie mieli zbyt dużego wyboru w kwestii miejsc.

Np. Henryk z miejscem nigdy nie miał problemu 😉

Kolej transsyberyjska – co zabrać ze sobą?

Oczywiście, wiele zależy od tego ile czasu zamierzacie spędzić w pociągu. Z pewnością przydadzą Wam się książki/czytnik tudzież karty. Krajobraz za oknem (zimą) bywa bardzo monotonny. Dobrze mieć kubek, może być termiczny, ale bez problemu będziecie mogli wypożyczyć szklanki, jeśli najdzie Was ochota na zrobienie kawy czy herbaty. Przydają się turystyczne naczynia jak sztućce 3w1 czy miseczka. Chyba każdy zabiera ze sobą mokre chusteczki, bo nie jest tajemnicą, że o prysznicu w trakcie przejazdu możecie zapomnieć. W waszym komplecie pościeli znajdziecie mały ręcznik, którym bez problemu uda Wam się utrzymać jako taką higienę. Klapeczki i wygodne ubranie to podstawa, przez wiele godzin będziecie siedzieć/leżeć, nie warto męczyć się np. w dżinsowych spodniach. Możliwe, że trafi Wam się wagon bez gniazdek elektrycznych lub takowe będą tylko na korytarzu, dlatego warto mieć ze sobą (naładowany!) powerbank. Niegłupie jest zabranie stoperów, bo nigdy nie wiecie na jakich „współlokatorów” traficie 😉 Jeśli nie znacie języka rosyjskiego, a chcielibyście nieco porozmawiać z lokalsami, dobrze mieć ze sobą rozmówki polsko-rosyjskie. Paniom polecamy suchy szampon – umycie głowy w umywalce, w niektórych składach nie wchodzi w grę ze względu na to, że woda leci tylko w momencie, kiedy jedną ręką naciskacie kurek.

Każdy spędza czas na swój sposób 😉

Zostaje jeszcze kwestia podstawowa – prowiant. Dobrym pomysłem jest zakup zupek chińskich, które dostać można w plastikowych miskach – problem naczynia z głowy. Kawa/herbata/gorące kubki/cukier, o wszystko musicie zadbać sami lub za nieco zawyżone ceny kupić w pociągu. My stawialiśmy na zupki właśnie, do tego pierniki, siatka mandarynek, chleb i serek do smarowania. Posiadając jakieś słodycze z Polski, będziecie mogli też poczęstować współtowarzyszy i nawiązać z nimi kontakt 😉 Na dłuższych postojach warto wysiąść z pociągu i rozprostować kości. W try miga wypatrzą Was wówczas „babuszki” krzątające się po peronie i sprzedające gotowe, najczęściej jeszcze ciepłe porcje domowego obiadu. Korzystaliśmy i polecamy!

śniadanie podano!
na peronach spotkać też można maleńkie sklepy
obiad od babuszek 😉

Swoją przygodę z Transsibem rozpoczęliśmy od krótkiego, nocnego przejazdu z Irkucka do stolicy Buriacji – Ułan Ude. Podekscytowani, że oto nadeszła wielka chwila i za moment rozpoczniemy wycieczkę legendarna koleją, sprawnie przeszliśmy kontrolę i wskoczyliśmy do środka. Przepychając się między workami z brudną pościelą i jadącymi już od kilku dni pasażerami, szukaliśmy swoich miejsc. Do naszych nozdrzy bardzo szybko dotarł niezbyt przyjemny zapach, któremu nie ma się co dziwić. O prysznicu w klasie drugiej i trzeciej można zapomnieć, ponadto każdy wiezie ze sobą jakieś frykasy, ogrzewanie działa na pełnych obrotach, a mróz i wiatr hulające za oknem zniechęcają do otwierania okien i wietrzenia wagonów.

próby wypatrzenia czegoś ciekawego podejmowane były bardzo często

Do przejazdu płackartą początkowo podchodziliśmy ostrożnie. Na początek wybraliśmy najkrótszy odcinek (ułan Ude -Sludianka). Dzięki życzliwości kobiety, która stała za nami w kolejce do kasy dworcowej, udało nam się kupić bilety na najtańsze miejsca (siedzące). Podróż trwać miała lekko ponad 5h dlatego też nie rozumieliśmy, dlaczego pani w okienku kila razy upewniała się czy na pewno chcemy te konkretne miejscówki.

Kolejny przejazd na trasie Irkuck – Krasnojarsk trwał ok. 18 godzin i obejmował nocleg. O tym, jak wielkim krajem jest Rosja najlepiej przekonać się właśnie podczas planowania swojej własnej trasy. Przedostanie się z punktu A do punktu B często zajmuje kilkanaście godzin, dlatego też kursująca na długich dystansach kolej transsyberyjska sprawdza się wyśmienicie. Bez względu na warunki pogodowe, jakie towarzyszyły nam po drodze, za każdym razem wagony wtaczały się na poszczególne dworce zgodnie z rozkładem jazdy.

włóczykije na jednym z moskiewskich peronów

Pierwszą noc w Transsibie spędziliśmy w czteroosobowym przedziale. Cała trójka zdecydowała się na dolne łóżka, dzięki czemu spaliśmy wygodnie i spokojnie, wiedząc, że bagaże są złożone w skrzyniach pod nami. Towarzyszyły nam dwie, niezbyt rozmowne Rosjanki, więc nie pozostawało nam nic innego jak podpatrywać, co robią, żeby poznać tajniki podróżowania tą koleją. A to patent na rozłożenie drabinki, a to powiększanie przestrzeni do spania itd. Mieliśmy też okazję wykorzystać nauki czerpane podczas godzin pracy w housekeepingu – szybko i sprawnie poradziliśmy sobie z pościelą 😉 Kilkanaście godzin minęło bez żadnych sensacji. Trochę czytania, trochę sudoku, jakaś przekąska, zabiegi higieniczno-gimnastyczne w łazience i długie godziny snu. I podobnie wyglądało to na innych odcinkach, po prostu mnożone przez większą liczbę godzin.

Z Krasnojarska do Nowosybirska jechaliśmy płackartą i jak wspomnieliśmy już wcześniej, było to dla nas bardziej komfortowe niż ciasny, zamknięty przedział dla 4 osób. Ponownie nikt nie zwracał na nas większej uwagi, każdy zajmował się sobą, często nie ruszając się ze swoich twierdzy tj. łóżek.

Najdłuższym i zarazem ostatnim z odcinków był Nowosybirsk – Moskwa. Nie wiedząc, na co będziemy mieć ochotę w trakcie podróży, nieco zaszaleliśmy w supermarkecie, i do pociągu wparowaliśmy z dwoma reklamówkami prowiantu. Bardzo szybko przywykliśmy do bądź co bądź prymitywnych warunków. Przełączyliśmy się na tryb leżący i pogrążaliśmy w lekturze lub rozmyślaniach, co jakiś czas, robiąc przerwę na kawę czy zupkę. O tym, że zbliżamy się do jakiegoś większego miasta, dowiadywaliśmy się patrząc na telefony – wówczas pojawiał się zasięg. Kilkukrotnie udało nam się nawet połączyć z Internetem, więc pełen luksus. Nie był to może zbyt produktywny czas, ale Henryk poleżeć sobie lubi, więc tę część wycieczki wspomina bardzo miło 😉

czas na drzemkę!

Podsumowując, bardzo cieszymy się, że mieliśmy opcję przejechania się TYM pociągiem. Jednak jeszcze bardziej cieszy nas fakt, że nie zdecydowaliśmy się na cały szlak transsyberyjski. Być może wiosną czy latem, krajobrazy widziane zza okna są bardziej ciekawe, barwne i dynamiczne. W marcu niemal z każdego okna podziwiać można było te same widoki: hałdy śniegu i ogołocone z liści drzewa . Najwięcej emocji wzbudzała okolica Bajkału (a jakże inaczej! 😉 więcej o samym Bajkale poczytacie tutaj –> http://henrykwterenie.pl/zamarzniety-bajkal-podroznicze-marzenie/ ) i przedmieścia, kiedy to podziwiać mogliśmy słynne rosyjskie dacze. Dlatego wydaje nam się, że aby poczuć klimat podróżowania koleją transsyberyjską wystarczy spędzić w nim dwa dni 😉

You may also like

Skomentuj