Matterhorn Glacier Paradise – jedna z topowych szwajcarskich atrakcji

przez Henryk w Terenie
1 Komentarz

Od jakiegoś czasy wychodzimy z założenia, że lepszego momentu na zwiedzanie Szwajcarii nie będzie. Mieszkając w niej około 7 miesięcy w roku, regularnie staramy się zaglądać w coraz to nowsze miejsca. Ten rok, jak wszyscy doskonale wiedzą jest rokiem szczególnym dla turystyki, także szwajcarskiej. Próżno szukać autokarów i pociągów wypełnionych turystami z Azji czy Ameryki, których umówmy się, przewalało się naprawdę mnóstwo. Niektóre atrakcje dosłownie opustoszały, co idąc za przykładem mieszkańców tego kraju, postanowiliśmy wykorzystać na swoją korzyść. I tak oto ponownie trafiliśmy do Zermatt, w którym celem naszej wizyty było Matterhorn Glacier Paradise, czyli stacja położona na wysokości 3883 m n.p.m.

Jak dotrzeć do Zermatt

Zermatt to w normalnych, pozapandemicznych warunkach, miasteczko tętniące życiem zarówno latem jak i zimą. To miejsce, w którym się bywa, szaleje na zakupach i lansuje w znanych restauracjach. Magnesem przyciągającym tłumy jest Matterhorn, jeden z najbardziej rozpoznawalnych szczytów na świecie. Góra leżąca między Szwajcarią w Włochami liczy sobie 4 478 m. Od 1960 roku wizerunek Matterhornu oglądać można na opakowaniach wyrobów czekoladowych marki Toblerone.

Jedną z ważniejszych informacji przed planowaniem podróży do Zermatt jest fakt, że w miasteczku zakazany jest ruch samochodowy. Istnieją oczywiście wyjątki, ale zwykły turysta musi zakodować sobie, że samochodem tam po prostu nie wjedzie.

Bazą wypadową do Zermatt jest sąsiednie miasteczko Täsch, w którym to należy pożegnać się ze swoim pojazdem. Do wyboru jest kilka różnych parkingów, w tym jeden ogromny, połączony z dworcem kolejowym. Wiadomo, im dalej od dworca tym korzystniejsza cena 😉 Nam latem udało się zostawić auto na parkingu należącym do warsztatu samochodowego. Zapłaciliśmy wówczas 6 CHF za cały dzień (2020 rok ). Zimą zapytano nas, czy zamierzamy skorzystać z proponowanej przez nich taksówki, po tym jak odmówiliśmy odesłano nas na dworcowy parking. Tam taryfa zależna jest od czasu na jaki chcemy pozostawić auto. My zmieściliśmy się w 6 godzinach i zapłaciliśmy 11 CHF.

Do samego Zermatt dojechać można pociągiem (kursuje co 20 minut, koszt w 2020 roku to 8,20 CHF w jedną stronę), wspomnianą taksówką lub udać się na spacer wyznaczoną trasą (opcja ciekawa zwłaszcza latem).

Matterhorn Glacier Paradise

To atrakcja reklamowana jako alpejski raj. Postanowiliśmy sprawdzić to na własnej skórze! Nie należy ona do najtańszych – 90, 50 CHF/os. (2020 rok), na szczęście dość szybko okazało się, że były to pieniądze wydane bardzo dobrze. Latem istnieje opcja (za dopłatą około 10 CHF), wybrania gondoli z przezroczystą podłogą, co jeszcze bardziej potęguje wrażenia towarzyszące „przejażdżce”.

Stacja kolejki oznaczona jest bardzo dobrze, więc bez problemu ją znajdziecie. Bilety można kupić przez Internet lub na miejscu. W przypadku tego typu wycieczki istotną role odgrywa pogoda, więc my z zakupem czekaliśmy do samego końca. Aktualny widok na samej górze kontrolować można na bieżąco na stronie https://zbag.roundshot.com/matterhornglacierparadise/

Posiadając bilet wstępu wystarczy już tylko przejść przez bramkę i wskoczyć do wolnej gondoli. Po chwili drzwi zamkną się automatycznie i stopniowo rozpocznie się jazda w górę. Fanom fotografii z pewnością przypadnie do gustu opcja otwierania okienek. Ci, którzy zamiast uwieczniać wolą podziwiać również się nie zawiodą. Momentami Matterhorn będzie jak na wyciągnięcie ręki!

Przystanki na trasie to: Furi (1867 m n.p.m.), Schwarzsee (2583 mn.p.m.) oraz Trockener Steg (2939 m n.p.m.). Na tym ostatnim należy przesiąść się w nieco większe gondole, wyposażone w podgrzewane siedzenia 😉

Docierając na samą górę, sami decydujecie od czego rozpoczynacie zwiedzanie. Czy od razu popędzicie na punkt widokowy, czy może zasiądziecie w jednym z wiszących foteli w lodowcowym kinie? Kolejność jest dowolna, w każde z miejsc możecie wracać do woli. Jeśli zmarzniecie, otworem stoi restauracja serwująca proste dania i ciepłe napoje.

Z platformy widokowej rozpościera się panorama na 38 4-tysięczników i kilkanaście lodowców. Większość jest opisana na tablicach informacyjnych.

Dłuższą chwilę warto poświęcić na wizytę w lodowcowym pałacu, w którym stanęły lodowe (a jakże!) rzeźby. W opcji jest też ślizgawka, ale ta niestety szału nie robi, przynajmniej na dorosłych 😉

Mieliśmy to szczęście, że pogoda dopisywała przez cały dzień, widoczność była bardzo dobra, a współtowarzyszy niewielu. Żałowaliśmy jedynie, że nie ma możliwości podziwiania zachodu słońca (wschodu z resztą też) z platformy widokowej. Ostatni zjazd odbywa się o 15:30 (latem troszeczkę później), z kolei wjechać można dopiero przed 9:00 rano. Mimo to nasze podróżnicze zmysły zostały w pełni przez Matterhorn Glacier Paradise dopieszczone. Widoki z serii tych, których się nie zapomina, chłód jak na prawie 4 000 m wysokości przystało, odgłosy gwiżdżącego wiatru i zapach aromatycznej kawy, która w TAKIM otoczeniu nie może smakować źle.

Tej zimy zamierzamy zajrzeć jeszcze w kilka miejsc, licząc, że sezon będzie choć trochę aktywny jak poprzednie letnie 😉 O miejscach, które odwiedziliśmy do tej pory, poczytać możecie na naszym blogu w zakładce „Szwajcaria” –> http://henrykwterenie.pl/category/szwajcaria/

You may also like

1 Komentarz

m 26 października 2021 - 00:14

Dzięki za informacje :). Mega się przydała opinia o Jungfraujoch i Matterhorn GLacier Paradise, na przyszłość na pewno będziemy się kierować tą radą. Super, że podajesz ceny, bo przynajmniej wiem, jakich kwot mogę się spodziewać :D.
Pozdrowionka

Odpowiedz

Skomentuj