Bangkok-co warto zobaczyć w stolicy Tajlandii!

przez Henryk w Terenie
0 Komentarzy

Bangkok – albo pokochasz albo znienawidzisz

Gdyby zawiązano nam oczy i teleportowano w którąś z 50-ciu dzielnic Bangkoku, po niedługim czasie, przy pomocy pozostałych zmysłów odgadlibyśmy, że jest to Miasto Aniołów.
Należymy do głosicieli tezy, że ma ono swój niepowtarzalny klimat, na który składają się zarówno plusy jak i minusy. Oczywiście nie moglibyśmy zamieszkać tam na stałe. Temperatura często nie pozwalała nam normalnie funkcjonować. Mieszkańcy stawali się irytujący a otoczenie momentami zbyt brudne. Co innego tryb wakacje i w miarę nieograniczony czas, a co innego codzienne obowiązki, praca i życie w tak ogromnym mieście.

Bangkok – pierwsze kroki

O tym, na co tak naprawdę zdecydowaliście się, wybierając Bangkok na kierunek podróży, dowiecie się tuż po opuszczeniu hali przylotów. Zderzycie się ze ścianą gorącego powietrza i będziecie zaczepiani przez taksówkarzy z każdej możliwej strony. Jest też opcja, że bezpośrednio z budynku lotniska wsiądziecie do klimatyzowanej kolejki, która zawiezie Was do miasta. Wówczas szok termiczny zostanie trochę odwleczony w czasie. Ale i tak go doznacie!


Podstawą udanego pobytu jest kwatera. My na przestrzeni lat wypróbowaliśmy wiele opcji i mamy faworytów w różnych częściach miasta. Na pierwszy ogień zazwyczaj wybieramy apartament w jednym z wyrastających, jak grzyby po deszczu, wieżowców lub pokój z dobrym widokiem. Trzeba sobie przecież na ten Bangkok popatrzeć z góry, zwłaszcza nocą;)  

Okolica stacji metra Phra Ram 9
Tuk tuk, pojazd, którym koniecznie trzeba się przejechać!
Typowy tajski food court pod chmurką

Bangkok – gdzie nocować?

Jeśli cenicie sobie wygodę, a nie zależy Wam na lokalizacji blisko centrum polecamy Wam 4-gwiazdkowy hotel Casa 17. Położony nieco na uboczu, z dala od topowych atrakcji, ale w bliskim sąsiedztwie smacznych garkuchni. Jest to całkiem nowy obiekt, z czystymi pokojami, dostępem do pralni i basenu, jest przestrzeń do pracy i niewielka siłownia. W pobliżu jest stacja metra i przystanek autobusowy.

Jeśli wolicie kwaterę bardziej w centrum miasta, a najlepiej w okolicy Khao San Road polecamy Wam Bedspread Hostel – czysto i komfortowo. W pobliżu i za niższą cenę (wspólne łazienki), dobrze sprawdził się także KC Guest House. W pokojach jest wszystko, co niezbędne, a na dole działa restauracja serwująca typowe dla tajskiej kuchni dania.

Zwiedzania Bangkoku – jak to ogarnąć?

Macie już kwaterę. Co dalej? Zapas czasu. Wydaje się Wam, że najciekawsze miejsca odhaczycie w dwa dni? Błąd! Chyba, że lubicie biegać spoceni, w amoku, na oślep robiąc zdjęcia, bo za chwilę zamkną Wat Arun, albo odpłynie ostatnia łódka. A gdzie miejsce na przejażdżki miejskimi busami (opcja o wiele tańsza niż metro) i wysiadanie z nich, jak coś przykuje Waszą uwagę? Co z nocnymi bazarami? A jak nie wpuszczą Was na teren Wielkiego Pałacu lub którejś ze świątyń, bo strój nieodpowiedni? Psikusa sprawić może Wam też żołądek, także nie spieszcie się, obserwujcie, celebrujcie, zapamiętujcie! Pozwólcie miastu na to, żeby Was wchłonęło. Gwarantujemy, że wtedy zapamiętacie je lepiej. 

Lokalny bazarek

Bangkok – najważniejsze atrakcje

Gdybyśmy mieli oprowadzać kogoś po Bangkoku, bez względu na jego wyznanie, zawitalibyśmy do kilku świątyń. Na rozgrzewkę do tych mniej znanych, rozsianych po całym mieście. Po co? Po to, żeby dać im możliwość porównania z tym, co znają. Żeby przyjrzeli się buddyjskim modłom i ucięli sobie pogawędkę z mnichem. Żeby poczuli chłód posadzki pod bosymi stopami i żeby zakręciło im się w nosach od zapachu kadzidełek. 

Składając datki, można zaopatrzyć się w wotywne kadzidełka

Po regeneracji związanej z długim lotem i pierwszych próbach tajskiego jedzenia, zaproponowalibyśmy wizytę w kompleksie Wielkiego Pałacu Królewskiego, najlepiej w godzinach porannych, zanim zwalą się tam grupy wycieczkowe z całego świata. Niech tym razem to blask i przepych zwalą nikogo z nóg! 😉

Kompleks Wielkiego Pałacu widoczny wieczorową porą

Zajrzelibyśmy do znajdującego się w sąsiedztwie Leżącego Buddy, a konkretnie do świątyni Wat Pho. Nie należy ona do najmniejszych, ale zdecydowanie warto poświęcić na nią trochę jakże cennego podczas pobytu w Azji czasu. Oprócz ogromnego Buddy (dł. 46 m, wys. 15 m), który wypełnia niemal cały budynek, podziwiać można także jedną z najstarszych szkół masażu tajskiego, liczne czedi ozdobione barwnymi mozaikami oraz ok. 400 mniejszych wizerunków Buddy. W głównej kaplicy umieszczono posąg, w którego podstawie mają znajdować się prochy Ramy I (założyciela panującej do dziś w Tajlandii dynastii Chakri).

Udając się na 10-minutową przechadzkę, wstąpilibyśmy na Pak Khlong Talat, czyli targ kwiatowy. Największy ruch panuje tam w godzinach porannych, ale także w ciągu dnia czy wieczorem przyjrzeć można się stoiskom pełnym wielobarwnych kwiatów. Sprzedaje się je nie tylko na ścisłym terenie targu, dookoła ciągną się całe uliczki z najróżniejszymi dekoracjami z roślin. Od pojedynczych kwiatów ciętych, przez wymyślne bukiety, stroiki czy charakterystyczne, składane w ofierze żółte wianki.

Późnym popołudniem wsiedlibyśmy w łódkę i popłynęli na drugi brzeg Menamu. Cel? Świątynia Świtu. Zaopatrując się w grillowane przysmaki i mrożoną herbatę, obejrzelibyśmy spektakl zachodzącego słońca, który lada moment rozegra się na niebie. Krążąc między wąskimi uliczkami, znaleźlibyśmy darmowy punkt widokowy, unikając rezerwowania stolika w jednej z pobliskich, obleganych przez turystów restauracji.

Bangkok – punkty widokowe

Gdyby wśród zwiedzających z nami byli amatorzy miejskich panoram, zaproponowalibyśmy wizytę na tarasie widokowym w Baiyoke Sky Hotel. Najchętniej w porze zachodu słońca, z opcją zobaczenia miasta zarówno w czasie złotej godziny jak i po zmroku. Tak naprawdę odwiedzający mogą skorzystać z dwóch tarasów – jeden na 77. a drugi na 84. piętrze. W 2024 roku cena za bilet wstępu to 450 THB. Wliczono w nią drinka, który zaserwowany zostanie w barze na 83. piętrze. Więcej (aktualnych) informacji znajdziecie na oficjalnej stronie hotelu –> https://baiyokesky.baiyokehotel.com/things-to-do-in-bangkok-sightseeing-thailand.html

Niedaleko hotelu, wieczorem rozkłada się nocny targ, ale ceny na nim są zawyżone pod turystów. Oczywiście można na nim próbować swoich zdolności negocjacyjnych.

Darmową alternatywą dla panoramicznych widoków na miasto jest wizyta w Chao Phraya Skypark. Jest to liniowy park, który nam przypominał nieco nowojorski High Line. Nie znajdziecie tam co prawda starych elementów linii kolejowej, ale stworzono go na centralnym wiadukcie wybudowanym w ramach projektu Lavalin Skytrain (nadziemna kolejka, której ostatecznie nie uruchomiono). Dobrze dotrzeć tam zarówno w godzinach porannych jak i o zachodzie słońca.

Na kolejny punkt widokowy zaproponowalibyśmy Golden Mount czyli Wat Saket. Górujący niecałe 80 m nad miastem kopiec, z daleka przyciąga wzrok za sprawą wieńczącego go złotego chedi. Wspinaczkę po 318 schodach uprzyjemniają niewielkie kurtyny wodne zamontowane wśród bujnej roślinności.

Nie pominęlibyśmy także naszego najnowszego odkrycia, czyli Wat Paknam Phasi Charoen. Świątyni, którą ciężko przeoczyć za sprawą wysokiego na 69 m Buddy, znajdującego się na jej terenie. Warto do niej zajrzeć z kilku powodów. Przede wszystkim wygodny dojazd – metro i krótki spacer. Wstęp jest darmowy, a wnętrze nie przypomina żadnej innej świątyni, którą widzieliśmy do tej pory. Z resztą spójrzcie sami.

Widok z mostu oznaczonego, o którym wspominamy niżej

Warto dodać, że w bliska okolica świątyni to także dobre miejsce na zdjęcia o zachodzie słońca. Dobrych kadrów szukać można z pobliskiego mostu (odnośnik do google maps – https://maps.app.goo.gl/9n6zhEqznPSABnxK6).

Przykład zachodu słońca podziwianego z jednej ze stacji metra

Bangkok – targi

Z pewnością wybralibyśmy się na Nonthaburi Market, na którym mieszkańcy kupują świeże owoce, warzywa, mięso, ryby, przyprawy, drobny sprzęt AGD, kosmetyki, lekarstwa, ubrania itd.

Towary na lokalnych targach są zazwyczaj estetycznie układane w mniejszych i większych miskach

Dotrzeć tam można promem odpływającym m.in. z przystanku Phra Arhit, znajdującego się nieopodal mekki wszystkich turystów – Khao San Road. Nie jest to nasze ulubione miejsce w mieście -nic nas nie urzekło na tyle, żeby tam wracać. Tłumy białoskórych popijających piwo. Stoiska z pamiątkami, salony tatuażu i leżaki, na których można skorzystać z masażu. Do tego sporo knajp z europejską kuchnią i dość drogie dania lokalne. Z każdej strony naganiacze prezentujący ofertę danego baru, sprzedawcy marihuany, egzotyczne przekąski typu mięso krokodyla, robale czy węże. Z drugiej strony, jeśli interesuje Was zakup pamiątek albo biletów na przejazdy np. do Kambodży, trafiliście idealnie. W pobliżu działa kilka agencji turystycznych oferujących przejazdy krajowe i zagraniczne.

Zakładając, że nasz pobyt w Bangkoku obejmowałby weekend, zajrzelibyśmy też na Chatuchak Market, zostawiając tam swoich towarzyszy. O jednym z największych bazarów na świecie pisaliśmy już tutaj http://henrykwterenie.pl/chatuchak-market/ . My w tym czasie wpadlibyśmy do Chatuchak Parku, żeby odsapnąć chwilę od zgiełku miasta. 

Tym, których znudziły klasyczne tajskie nocne markety polecamy wizytę w Chang Chui Creative Park. Miejsce, w którym na każdym kroku spotkać można turystów spragnionych rozrywki. Tej dostarczają porozrzucane po terenie parku knajpy, nocny klub czy działające pod gołym niebem second handy. Nas, do tej położonej powiedzmy uczciwie daleko od centrum miejscówki, przyciągnął umieszczony na środku „targu” Lockheed L – 1011, czyli samolot, który przed laty zasilał flotę Delta Airlines a następnie Thai Sky Airlines. Dziś pełni on funkcję … restauracji.

Z polecanych targów, do których zajrzeliśmy i my, odradzalibyśmy Ratchada Train Night Market. Nie ma w nim nic nadzwyczajnego, mnóstwo turystów, niezbyt duży wybór potraw, kilka barów i wiele podrabianych towarów. 

Lumpini Park

Pozostając w temacie parków, tym, którzy nie wyobrażają sobie wyjazdu do Tajlandii bez spotkania z waranem polecilibyśmy wizytę w Lumpini Park. Oaza nazywana zielonymi płucami Bangkoku jest domem dla wielu przedstawicieli tego gatunku. Spotkanie oko w oko gwarantowane!

Chinatown

Po tym, jak nasz organizm przywykł już nieco do zmiany klimatu, a my sami czujemy się nieco swobodniej w tym wielkim mieście, na kolejny cel obralibyśmy Chinatown. W godzinach porannych warto tam wpaść ze względu na świątynię Wat Traimit, w której podziwiać można Złotego Buddę. Figura waży ponad 5 ton i według oficjalnych informacji, w całości wykonana jest ze złota. 

Wieczorem chińska dzielnica ożywa za sprawą handlarzy i ulicznych garkuchni, które ciągną się całymi pasmami. Dotychczas, oferowane tam przysmaki nie przekonały nas zbytnio do siebie, ale każdy ma inny gust 😉 Można przysiąść na niziutkich stołkach, można zajrzeć do ukrytych w przejściach restauracji, można złapać coś na wynos, nie ma w tej kwestii żadnych ograniczeń.

Bangkok – atrakcje mniej znane

Po zwiedzeniu licznych świątyń i zaznajomieniu z nowoczesną częścią miasta, warto poznać tę uznawaną za najstarszą dzielnicę. Jeśli jesteście w Bangkoku na nieco dłużej, warto zajrzeć do Talat Noi – miejsca, które istniało jeszcze przed założeniem Bangkoku. Od lat będące domem dla imigrantów, początkowo portugalskich, później chińskich, a także tych pochodzących z Kambodży czy Wietnamu. Dawniej znajdował się tu pierwszy port w Bangkoku, dziś podziwiać można tu świątynie, podwórka wypełnione starymi częściami samochodowymi (lub też całe, pretendujące do odholowania na złom auta), murale i kilka hoteli. Talat Noi położona jest niedaleko Chinatown, więc szukając miejsca, które boom turystyczny ma dopiero przed sobą, nie będziecie musieli za bardzo nadkładać drogi.

Poszukującym ciekawych spotów na zdjęcia, polecamy Lat Pho Park, czyli park poświęcony pamięci zmarłemu w 2016 roku królowi Bhumibolowi Adulyadejowi. Z parku podziwiać można charakterystyczne mosty, dobrze prezentujące się zwłaszcza po zmroku. To także doskonałe miejsce do uprawiania sportu czy odpoczynku w cieni drzew.

Dostanie się do tego miejsca transportem publicznym bywa katorgą – my próbowaliśmy trzema autobusami, a i tak finalnie skorzystaliśmy z Graba. Wszystko za sprawą nieporozumień między nami a sprzedającymi bilety w autobusach. W większości przypadków nie znają oni alfabetu łacińskiego przez co podtykanie Google Maps z nazwą interesującego nas przystanku nie przynosi zadowalających efektów. Z kolei korzystanie z translatora głosowego, czy wymawianie nazwy przez nas skutkowało tym, że kiedy tylko zbliżaliśmy się do dystryktu mającego w nazwie tę brzmiącą tak samo jak pożądany przez nas przystanek, kazano nam opuszczać autobus i nie pomagały żadne protesty tudzież pokazywanie śledzonej na bieżąco na telefonie trasy. Mimo trudności, nie żałujemy całej eskapady, bowiem każda z nowych atrakcji na naszej osobistej mapie Bangkoku finalnie i tak nas cieszy.

Atrakcje w okolicy Bangkoku – Maeklong Railway Market

Odsuńcie się! Jedzie! Grupka turystów wciąż przechadzając się torami, szuka najlepszej pozycji do zrobienia zdjęcia. Pociąg zwalnia i powolutku sunie po wąskich torach. Euforia, jak na placu św. Piotra w czasie powszechnej audiencji. Z obu stron ludzie z telefonami w ręku. Ich oczy wyrażają radość i niedowierzanie. Pasażerowie nie chcą być gorsi, przez otwarte okna wystawiają aparaty fotograficzne i kije do selfie. Pociąg dobija na metę. Sprzedawcy, dla których to chleb powszedni, opuszczają z powrotem ceratowe dachy swoich stoisk. W czasie kiedy my opuszczamy wagon, oni porządkują swoje towary, ustawiając je z powrotem bliżej torów. Po krótkiej chwili, razem z tłumem ruszamy na spacer po Maeklong Railway Market.
Jak dotrzeć tam na własną rękę i czy w ogóle warto?

Po pierwsze odpuśćcie sobie agencje turystyczne i prywatnych przewoźników. Po drugie zadbajcie o zapas czasu. Mimo, że odcinek, jaki macie do pokonania to ok. 80 km, trasa jest dość złożona i może Wam trochę zająć, jednak Wasz portfel praktycznie jej nie odczuje 😉

​Dość istotna informacja – pociąg, w który musicie wsiąść w Bangkoku NIE odjeżdża z dworca kolejowego Hua Lamphong. W ramach poznawania topografii miasta, musicie dostać się na maleńką stację Wongwian Yai. My, na Maeklong Railway Market wybraliśmy się podczas pobytu w Azji w 2017 roku, wówczas na stację dotarliśmy autobusem nr 3 odjeżdżającym z okolic Świątyni Złotego Buddy.

​Cel podróży to Mahachai. Miasteczko słynie z rybnego targu, który będziecie mieli okazję obejrzeć (i poczuć) w drodze na prom przewożący ludzi na drugą stronę rzeki. Odnajdziecie się bez większego problemu, a w razie jakichkolwiek wątpliwości, sprzedawcy służą wskazówkami. W Ban Laem, podążając za znakiem, udajcie się na stację kolejową, z której odjeżdża TEN właściwy pociąg. Po drodze miniecie barwną świątynię i kilka małych hurtowni oferujących przysmaki z suszonych ryb. Zapach i wygląd mogą nie wzbudzać Waszego zaufania, ale amatorów tego rodzaju przekąsek nie brakuje. Przy końcu drogi, po lewej stronie znajdziecie budynek z toaletami. Dochodząc do torów należy skręcić w prawą stronę. Przy kasie okazało się, że mamy całkiem spory zapas czasu. W 2017 roku pociąg kursował cztery razy dziennie, dlatego istotne jest, żeby wstrzelić się w odpowiednią godzinę. Zwłaszcza, że trzeba jeszcze jakoś stamtąd wrócić. 

​Podczas naszej wizyty pociąg podstawiony został na tory dużo szybciej, dlatego każdy miał czas na zajęcie najlepszego dla siebie miejsca. Nie osiąga on wprawdzie zawrotnej prędkości, ale wszystko wynagradzają widoki, które podziwiać można z otwartych okien. Wioski mniejsze i większe, pola ryżowe, majaczące w oddali posągi Buddy, mnóstwo zieleni i stawów.

Im bliżej celu, tym większe ożywienie w wagonach, których pasażerowie do tej pory byli raczej senni. Niemal wszyscy gromadzą się przy oknach, żeby przypadkiem nic nie umknęło ich uwadze. W ruch idą teleskopowe kije do selfie i obiektywy aparatów. Na przyjazd pociągu oczekuje spory tłum. Przed chwilą obserwowali, jak sprzedawcy zwężają swoje stoiska i składają dachy chroniące od słońca i deszczu. Teraz wesoło machają w kierunku przyjezdnych. Za jakiś czas zajmą ich miejsce, jeszcze tylko ostatnie zdjęcie…

Atrakcje w okolicy Bangkoku -Dragon Temple

Świątynia, która ostatnimi czasy stała się bardzo popularna w Instagramowym świecie – Wat Samphran. Charakterystyczny smok oplatający różowy budynek bardzo często przewija się w rolkach podróżniczych czy postach promujących zwiedzanie okolic Bangkoku.

W przypadku tej świątyni mamy nieco świeższe tipy dotyczące dotarcia transportem publicznym (ta sztuka udała nam się w grudniu 2023 r.). Wbrew pozorom nie jest to niewykonalne. Wystarczy udać się na przystanek autobusowy znajdujący się w okolicy stacji metra Bang Wa. Interesuje Was autobus o numerze 84 (jadący w kierunku Om Yai). Osobie sprzedającej bilety pokażcie zdjęcie świątyni i najlepiej zajmijcie miejsce gdzieś niedaleko kierowcy. Bardzo możliwe, że to właśnie on będzie informował Was o tym, że czas wysiadać. Autobus zatrzyma się w miejscu, w którym na zgłoszenie czekają kierowcy Graba (wersja skuterowa). Jeśli wolicie złapać „normalną” taksówkę, powinno udać się bez problemu – my tak zrobiliśmy.

Z kolei w drodze powrotnej skorzystaliśmy z songthaewa, którym podjechaliśmy na przystanek i ponownie wsiedliśmy w autobus nr 84.

Wracając do świątyni, wizyta w kompleksie (oprócz wieży ze smokiem jest tam jeszcze kilka innych zakamarków do dowiedzenia) jest bezpłatna. Bardzo możliwe, że pracujące na miejscu wolontariuszki poproszą Was o drobny datek w zamian za opowiedzenie historii o tym miejscu. Historii, o której tak naprawdę nie wiadomo zbyt wiele. Wat Samphran powstać miało w 1985 roku. Liczba pięter – 17 – ma symbolizować niebiańskie królestwa, do których trafić można po śmierci. Wysokość świątyni szacuje się na 80 m, co odpowiada liczbie lat przeżytych przez Buddę. Dookoła niej dostrzec można 7 mniejszych kapliczek – po jednej na każdy dzień tygodnia.

Oczywiście, jak na Tajlandię przystało, możliwe jest zajrzenie do wnętrza – dotrzeć można aż do wieńczącego budowlę smoczego łba, spod którego podziwiać można widoki na okolicę. Za każdym razem jak widzieliśmy zdjęcia Dragon Temple w sieci, wydawało nam się, że świątynia znajduje się gdzieś na totalnym uboczu, w głębi lasu. Nic bardziej mylnego 😉 Tak naprawdę rzut beretem od niej kręci się małomiasteczkowe życie, a nieopodal przebiega autostrada. Planując dotrzeć w to miejsce, nie obawiajcie się braku prowiantu czy wody – na placu przed świątynią kupić można wszystkie tajskie klasyki od owoców, przez grillowane kiełbaski, wodę z kokosa po orzeźwiające lody.

I jak podoba Ci się Bangkok? Zachęciliśmy cię do zwiedzania? A może wizytę masz już za sobą i chętnie dodasz coś do listy miejsc wartych odwiedzenia?

You may also like

Skomentuj