Atrakcje Dubaju – co można zobaczyć w tydzień?

przez Henryk w Terenie
1 Komentarz

Metro sunie gładko od stacji do stacji. Nieco senni, ale podekscytowani uważnie wypatrujemy budynków, które do tej pory oglądaliśmy tylko na zdjęciach w Internecie. Na zewnątrz nastał już dzień, piaskowy pył sprawia, że niebo ma lekko pomarańczowy kolor. Mimo wczesnej godziny, słońce już daje nam przedsmak tego, jaka pogoda towarzyszyć nam będzie przez następny tydzień. Tymczasem zbliżamy się już do „naszej” stacji. Czas na nową przygodę i sprawdzenie, które atrakcje Dubaju warte są przysłowiowych milionów monet 😉

Skąd pomysł na podróż do Dubaju?

Jeśli chodzi o samo miasto, nigdy nie było ono na naszej liście miejsc do zobaczenia. Zamiast miejskiej dżungli, wolimy być nieco bliżej natury. Jednak relacje i zdjęcia z EXPO 2020 odbywającego się w Dubaju właśnie, skutecznie drążyły w nas przekonanie o tym, że jeśli do Zjednoczonych Emiratów Arabskich polecieć to właśnie w tym czasie, żeby móc zobaczyć tę światową wystawę na własne oczy.

Rzutem na taśmę, dotarliśmy do Dubaju pod koniec marca. Dwa, praktycznie calutkie dni spędziliśmy na EXPO. Staliśmy w mega długich kolejkach, poznawaliśmy najnowsze technologie, zbieraliśmy szczęki z podłogi, odchodziliśmy z kwitkiem, inspirowaliśmy się do kolejnych podróży i smakowaliśmy w palestyńskich smakach. Wzięliśmy też udział w ceremonii zamknięcia całej wystawy, która jak na gospodarzy przystało nie mogła nie być huczna. Generalnie całe miasteczko, które w ciągu sześciu przyjęło miliony gości, wybudowane zostało z wielkim rozmachem. Wędrówką od pawilonu do pawilonu zachłysnęliśmy się na tyle, że już planujemy wizytę na kolejnej światowej wystawie 😉

Co do Dubaju, niby człowiek wiedział, że to ogromne miasto, ale nie spodziewał się, że aż tak 😉 Na szczęście sprawnie działające metro ułatwiało nam dostanie się do większości atrakcji, których wierzcie nam, na mapie tejże metropolii nie brakuje. Poniżej przedstawimy Wam te najważniejsze, do których udało nam się zajrzeć. Dodamy też co nieco spoza samego Dubaju. Nałóżcie więc zwiewne ubrania, krem z filtrem (najlepiej 50tką) i ruszamy!

Największa (a przynajmniej najwyższa) atrakcja Dubaju

Bez zbędnego przeciągania – myślisz atrakcje Dubaju, widzisz Burj Khalifę. Przyciągała nas praktycznie o każdej porze dnia. Po raz pierwszy, w pełnej okazałości (nie licząc widoku z okna metra) podziwialiśmy ją wieczorem. Migoczące światełka tańczące po smukłym budynku. Podobnie jak setki innych osób przyszliśmy pod centrum handlowe Dubai Mall, żeby za jednym zamachem zobaczyć najwyższy budynek świata (828 m) oraz pokaz tańczących fontann. Są to oczywiście największe na świecie fontanny tego typu, woda wyrzucana jest na wysokość 140m! Show trwa kilka minut i rozpoczyna się co pół godziny od 18:00 począwszy. W międzyczasie, żeby umilić oczekiwanie również sama Burj Khalifa staje się „ekranem” dla animacji, gry świateł i laserów 😉 Dogodnych punktów widokowych nie brakuje: od pobliskich mostków, dodatkowo płatnej umieszczonej na wodzie platformy, przez restauracyjne tarasy aż po łódki pływające między fontannami.

Najwyższy budynek świata otoczony jest wianuszkiem innych wieżowców, przez co momentami nieco ciężko uwierzyć, że mierzy on sobie 828 m. Wszystko zależy od perspektywy z jakiej na niego spoglądamy. Zdecydowanie lepiej widać tę wysokość, spoglądając z daleka na panoramę miasta 😉

Wjazd na Burj Khalifę „po kosztach”

Oprócz tego, że wielokrotnie spacerowaliśmy w pobliżu Burj Khalify, skusiliśmy się też na wizytę w jej wnętrzu. Jednak zamiast standardowych wjazdów na tarasy widokowe (umieszczonych na 124., 125. i 148. piętrze), zdecydowaliśmy się na nieco tańszą opcję, czyli tzw. „kawę w chmurach”.

Na 122. piętrze funkcjonuje najwyżej położona na świecie restauracja – Atmosphere. W godzinach porannych 7:00-9:00 można wpaść do niej na kawkę z widokiem, nie płacąc za wjazd na górę. Haczyk polega na tym, że każda z osób decydujących się na tak wczesną wizytę w Burj Khalifa musi wydać w restauracyjnym saloniku minimum 100 AED. Do wyboru są różnego rodzaju kawy i herbaty (od 40 AED), talerz mini wypieków, świeże soki, bezalkoholowe drinki etc. Chcąc skorzystać z tej możliwości należy pamiętać o wcześniejszej rezerwacji stolika. Mimo, że strona może pokazywać, że nie ma już wolnych miejsc na dany dzień, polecamy wysłać maila na adres restauracji z zapytaniem – nam odpowiedzieli bardzo szybko i otrzymaliśmy miejsca przy oknie 😉

Oficjalny formularz do rezerwacji znajdziecie tutaj → http://www.atmosphereburjkhalifa.com/contact-us.aspx

Aby dostać się do restauracji należy wejść do hotelu Armani i odnaleźć się w gąszczu wind. Ta konkretna dociera na 123. piętro, na którym podajecie recepcjonistce swoje nazwisko, a ona zaprasza Was na błyskawiczny spacer schodami jedno piętro niżej, gdzie prowadzą Was do konkretnego stolika.

Dodamy tylko, że nie była to najlepsza kawa w naszym życiu, o wypiekach nie wspominając. Co do samego widoku, liczyliśmy na bardziej spektakularny początek dnia, zabrakło chmur i gry światła. Chcieliśmy jednak sprawdzić jak prezentuje się Dubaj oglądany ze 122. piętra a ta opcja wychodzi sporo taniej w porównaniu do zakupu standardowych biletów na wjazd. Z resztą sprawdźcie sami.

Sky Views Observatory

Pozostając w bliskim sąsiedztwie Burj Khalify, czas na atrakcję położoną naprzeciwko. Znajduje się ona w górnej części hotelu Address Sky View. Dwie wieże połączone zostały szklanym mostem, który stanowi jeden z mocniejszych punktów tarasu widokowego. Przeszklona winda zabiera gości na 52. piętro budynku, z którego schodami dotrzeć można pięterko wyżej, aby po chwili podziwiać panoramę Dubaju oraz najwyższy budynek świata na wyciągnięcie ręki. Przezroczysta podłoga pozwala przyjrzeć się temu co dzieje się 219,5 m niżej 😉 W cenie standardowego biletu jest bonus w postaci szklanej zjeżdżalni (Glass Slide). Każdemu przysługuje jeden zjazd z 53. na 52. piętro. Odbywa się on na specjalnej macie. Zgadnijcie co będziecie widzieć patrząc w prawą stronę?

Generalnie atrakcje Dubaju reklamowane są całkiem szumnie, nie inaczej jest w tym przypadku. Spodziewaliśmy się więc mocy wrażeń, ale tak naprawdę zjazd jest tak krótki, że największe emocje są chwilę przed , a zanim człowiek się obejrzy słyszy już z piętra wyżej „next!” 😉

Poszukiwacze adrenaliny (z nieco zasobniejszym portfelem) mogą skusić się na tzw. spacer na krawędzi, czyli przechadzkę po zewnętrznej części wieżowca , która odbywa się w specjalnej, gwarantującej bezpieczeństwo uprzęży.

„Największe na świecie” atrakcje Dubaju – Dubai Frame

Największa na świecie… ramka. Pomieszkując w Szwajcarii przywykliśmy do tego w jaki sposób reklamują oni swoje produkty turystyczne. Najwyżej położony taras widokowy w Europie, najwyżej docierająca kolej zębata, najdłuższy wiszący most, największe podziemne jezioro etc. Podobnie jest z Dubajem, z tymże oni nie ograniczyli się do chociażby Bliskiego Wschodu, oni celują od razu w produkty „NAJ” na świecie. Nie inaczej było w 2018 roku, kiedy to na terenie parku Zabeel otwarto dla zwiedzających wysoką na 150 metrów ramkę.

Za dnia połyskuje w słońcu, nocą świeci na zielono. Oprócz tego, że służy za perfekcyjne tło do zdjęć, można zwiedzać ją w środku.

Na pierwszym etapie odwiedzający mają okazję poczuć się jak na starym arabskim bazarze, mijając specjalnie zaaranżowany korytarz. Następnie winda zabiera przybyłych 153 m w górę, gdzie czeka ich spacer przeszklonym fragmentem podłogi. Spoglądając w dół podziwiać można ruchliwe ulice, patrząc w prawo nowoczesną część miasta a trzymając się lewej strony, starsze dzielnice z tradycyjną niską zabudową. Bez problemu wypatrzeć można też zarys górującej nad miastem Burj Khalify. Na sam koniec czeka atrakcja w postaci filmu, który ukazuje wizję tego, jak wyglądał będzie Dubaj w 2050 roku. Nowoczesna metropolia to mało powiedziane 😉

Dubai Marina

Luksusowa część miasta, które wrażenie robi zarówno za dnia jak i nocą. Giganci hotelarskiego świata, spore plaże i największe na świecie młyńskie koło (wysokie na 250 m). Po raz pierwszy w tej części miasta zanurzyliśmy się… podczas wykonywania testu PCR. Był ona nam niezbędny aby dostać się do stolicy Emiratów – Abu Dhabi. Był środek dnia, żar lał się z nieba ale schronienia można było szukać w licznych knajpkach. To wtedy zaserwowano nam turecką kawę w jakże przyjemnej dla oka formie.

Kolejne spotkanie miało miejsce wieczorem. Spacer krętymi ścieżkami wśród oświetlonych wieżowców sprawiał, że czuliśmy się jak mróweczki. Tak, atrakcje Dubaju potrafią przytłoczyć.

Promenada tętniła życiem, na co wpływ miał też trwający w tym czasie ramadan. Poszczący od świtu do zmierzchu, wreszcie mogli posilić się do syta, korzystając ze świątecznych ofert okolicznych restauracji.

W okolicy mariny, zwłaszcza na moście Bluewaters polecamy zjawić się także o świcie. Nie dość, że nie ma wtedy jeszcze tłumów żądnych wrażeń nad wodą i słońca, to na niebie dzieje się wówczas magia.

Jedna z najnowszych atrakcji Dubaju – Muzeum Przyszłości

To dla odmiany atrakcja, do której nie udało nam się wejść. W czasie naszego pobytu była to świeżynka (otwarta pod koniec lutego 2022). Z uwagi na EXPO, do Dubaju przybywały hordy turystów, więc na zakup biletów nie mieliśmy już szans. Koło tego budynku nie da się przejść/przejechać obojętnie. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy i Wy zapewne też nie. Powiedzieć, że architekci mieli rozmach to jak nie powiedzieć nic. Eliptyczny kształt wkomponowany w miejski krajobraz idealnie oddaje tematykę muzeum.

Na oficjalne stronie internetowej przeczytać można o jego symbolice. Okrągły kształt to analogia ludzkości. Zielony kopiec, na którym postawiono budynek to Ziemia. Natomiast pusty środek odnosi się do nieznanej przyszłości.

Hasło reklamowe określa go „najpiękniejszym budynkiem świata”. Do jego budowy wykorzystano stal nierdzewną i włókno szklana, a elewację ozdobiono cytatami premiera UAE, zapisanymi w języku arabskim. Jeden z nich to: „Przyszłość należy do tych, którzy potrafią ją sobie wyobrazić, zaprojektować i zrealizować. Nie jest to coś na co czekasz, ale raczej tworzysz”.

Nie byliśmy w środku, ale czytaliśmy, że każde z siedmiu pięter muzeum warte jest pieniędzy wydanych na wejściówkę (ok. 150 zł). Oprócz wizji przedstawiającej Dubaj w 2071 roku, poruszane są tematy przyszłości całej planety oraz tego jak istotne jest dbanie o środowisko naturalne. Coś dla siebie znajdą też najmłodsi goście, dla których przygotowano całe piętro, na którym zabawa przenika się z nauką.

Planując zwiedzanie Dubaju, warto pamiętać o tym, że nie ma opcji na tradycyjne zakupienie biletu w kasie biletowej ot tak z marszu. Konieczna jest rezerwacja online, o którą należy zadbać z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby nie obejść się smakiem tak jak my.

Klepnąć swój bilet na podróż w przyszłość można tutaj →https://museumofthefuture.ae/en

Atrakcje Dubaju w starym dobrym stylu

No dobra, ale czy w tym całym Dubaju można choć na chwilę uciec od wielkomiejskiego zgiełku i drapaczy chmur? No pewnie! Wystarczy udać się w kierunku jednej z najstarszych dzielnic metropolii zwanej Deirą. To tutaj można przepłynąć się wodną taksówką czyli abrą, poczuć klimat arabskich bazarów (zapachy, nawoływania, kolory), szukać schronienia od słońca w wąskich, stylizowanych na medinę uliczkach. Nie można pominąć Targu Złota z witrynami pełnymi błyskotek w każdej formie i panów, którzy dyskretnie oferują zakup „markowych” torebek, zegarków, okularów etc. Ciekawostką jest największy na świecie (a jakże!) pierścień ważący prawie 64 kg. Wykonano go z 21-karatowego złota a do zdobień użyto 5 kg kamieni szlachetnych.

Wieczorna przechadzka tym gąszczem ulic uświadomiła nam, że właśnie tej namiastki Bliskiego Wschodu brakowało nam w nowoczesnej części miasta. Targi przypraw, sprzedawcy prześcigający się w pomysłach na zwabienie klientów, dziesiątki odmian słodkich daktyli i rozsławiony w Internecie Arabian Tea House (wpadliśmy na deser i kawę, naprawdę warto!).

Dubai Creek Harbour

Szukającym wisienki na dubajskim torcie, polecamy udać się na zachód słońca do Dubai Creek Harbour. Najlepiej na sam koniec wyjazdu! Jak zapoznacie się już ze wszystkimi architektonicznymi perełkami miasta, bowiem przy dobrych warunkach pogodowych (a te podobno zdarzają się często), będziecie mogli podziwiać ich zarysy na tle pomarańczowego nieba.

Jak już wspominaliśmy miasto jest ogromne, więc i same atrakcje Dubaju oddalone są od siebie o niemałe kilometry. Może i dotarcie do tego miejsca zajmuje trochę czasu (no chyba, że zatrzymacie się w okolicy), ale warte jest przepraw metrem, łódkami i taksówką.. Z resztą niech przemówią zdjęcia!

„Naturalne atrakcje Dubaju” -pustynne safari

Nie zapominajmy, że wszystkie te wymyślne wieżowce wzniesiono na pustynnych terenach. Doskonale widać to, patrząc na miasto z tarasów widokowych. Na dalszym planie zobaczyć można tylko piach i żurawie pracujące przy budowie kolejnych budynków.

Będąc w Dubaju chyba wręcz nie wypada nie udać się na pustynną wycieczkę. Na rynku działa mnóstwo agencji oferujących bardzo zbliżony program. Prym wiedzie jeżdżenie po pustyni samochodem z napędem na 4 koła. W opcji są zazwyczaj wyjazdy za dnia lub na zachód słońca. Bez problemu znaleźć można też ofertę z noclegiem na pustyni. Oznacza to, że w bonusie jest jeszcze wschód słońca, ale wszystko zależy od Waszych preferencji.

My zdecydowaliśmy się na wersję z zachodem słońca w roli głównej. Przekopaliśmy sporo ofert, sprawdzając opinie i zdjęcia i w sumie z góry wiedzieliśmy, że nocka w takim miejscu nie jest dla nas. Nie pomyliliśmy się zbytnio. Jak tylko dotarliśmy do pustynnego obozowiska to co chwilę spoglądaliśmy na zegarki, sprawdzając za ile odjazd w kierunku miasta.

Ale od początku! Cała przygoda rozpoczyna się pod Waszym hotelem. Firmowe auto, najczęściej biała Toyota Land Cruiser odbiera Was z podanego adresu. Siadacie sobie wygodnie i oglądacie zmieniający się krajobraz podczas około godzinnej przejażdżki w kierunku pustyni. Auto zatrzymuje się na miejscu zbiórki, gdzie wynająć można quada lub buggy i nieco poszaleć na rozgrzanym piachu. My mieliśmy to szczęście, że dotarliśmy praktycznie jako pierwsi i cały teren mieliśmy niemal tylko dla siebie. Później robiło się już tylko coraz tłoczniej.

W czasie kiedy turyści oddają się pustynnym zabawom, kierowca spuszcza nieco powietrza z opon, żeby „z łatwością” pokonywać pomarańczowe wydmy. Przejażdżka oczywiście uzależniona jest od jego umiejętności i doświadczenia. Dla bezpieczeństwa pasażerów we wnętrzu montuje się coś na wzór specjalnej klatki, której trzymanie się zapobiega urazom etc. Podczas szturmowania pustyni kilka razy zatrzymujemy się na sesję zdjęciową, bez pośpiechu, na spokojnie.

Wizyta na pustyni – hit czy kit?

Chwilę przed punktem kulminacyjnym, czyli zachodem słońca , docieramy do obozowiska. Tam czekają na nas atrakcje typu przejażdżka na wielbłądzie czy zakupy w prowizorycznych sklepikach. To nas jednak nie interesuje, wspinamy się na wydmę i czekamy na kolorowy spektakl, pozując sobie do woli. Jak już słońce schowa się na dobre, odszukujemy swoje miejsca przy stole i czekamy na ucztę. Okazuje się ona być wyliczonym kawałkiem mięsa z grilla (upieczonym już wcześniej) i dodatkami z bufetu. Do tego bardzo głośna elektroniczna muzyka, taniec ognia i możliwość potrzymania sokoła. Z racji tego, że trwał ramadan, z programu wyleciał taniec brzucha. W jego miejsce przedstawiono taniec wirującego Derwisza, który tu trzeba przyznać robił niezłe wrażenia.

Po takim sobie posiłku i kilku odmowach kierowanych do oferujących nam zakup wydrukowanego już naszego zdjęcia (bardzo częsta praktyka we wszystkich dubajskich atrakcjach) rozpoczynamy powrotną podróż. I teraz tak, jak dla nas wizyta na pustyni o zachodzie słońca jest wręcz obowiązków. „Skakanie” autem po wydmach też jest ciekawą opcją, a całej reszty programu mogłoby po prostu nie być 😉

Ekspresowy wypad do stolicy

Skoro opuściliśmy już Dubaj, udając się na pustynię to idźmy krok dalej. Czas na wizytę w stolicy kraju czyli Abu Dhabi. Ze względu na napięty program zwiedzania mieliśmy tylko 1 dzień i tak naprawdę tylko 1 cel całej wycieczki. Można powiedzieć, że atrakcje Dubaju pochłonęły nasz czas praktycznie w całości.

Na transport wybraliśmy sobie międzymiastowy autobus i po odstaniu swojego w kolejce oraz około 2 godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce. Zaskoczył nas nieco wygląd hali dworca – gdzie podziały się nowoczesne klimatyzowane wnętrza? Nie przyjechaliśmy tu jednak koczować w poczekalni, wszak czeka na nas Wielki Meczet Szejka Zajida!

Jak tylko zobaczyliśmy zdjęcia tej świątyni nie było opcji, żeby nie wpleść jej zwiedzania w ten wyjazd. Mimo, że Dubaj zniósł już wówczas większość obostrzeń. W Abu Dhabi przy zameldowaniu w hotelu wciąż trzeba było pokazać negatywny wynik testu PCR. Podobnie przy wejściu do meczetu. Na szczęście jego zwiedzanie jest darmowe, więc pieniądze przeznaczone na wsadzenie patyka w nos potraktowaliśmy jako formę biletu wstępu.

I co tu dużo pisać, było warto.

Wielki Meczet Szejka Zajida

Wyobraźcie sobie: ogromny dziedziniec z 1084 kolumnami, 82 kopuły i salę modlitewną mieszczącą ponad 7100 osób. Do tego żyrandole ( w tym jeden największy na świecie) zdobione kryształami Swarovskiego, grecki i włoski marmur oraz liczne mozaiki. Cały kompleks może pomieścić do 42 tysięcy wiernych, a zwiedzenie wszystkich zakamarków zajmuje nieco czasu.

Zanim jednak zostaniecie wpuszczeni na jego teren, kontroli poddane zostaną Wasze bagaże oraz strój. Wszak jest to muzułmańska świątynia. Panie mogą zapomnieć o odkrytych ramionach czy nawet przedramionach, nie wspominając o nogach i włosach. To samo tyczy się panów, z tymże oni nie muszą dbać o nakrycie głowy.

Szczegóły dotyczące akceptowanego ubioru znajdziecie na oficjalnej stronie meczetu. Za jej pośrednictwem warto też zarejestrować swoją wizytę konkretnego dnia, dzięki czemu czas oczekiwania w kolejce będzie znacznie krótszy. Proszę bardzo, link dla Was https://www.szgmc.gov.ae/en/mosque-manner

I teraz tak, jeśli wydaje Wam się, że będziecie mogli zrobić sobie zdjęcie w każdej z części meczetu, to…Tylko Wam się wydaje. W całym kompleksie wydzielone są miejsca, w których można fotografować oraz te, w których nie ma na to najmniejszych szans. Panowie rozsiani po wszystkich kątach bardzo pilnują tego, żeby odwiedzający stosowali się do zasad, więc wszelkie próby pozowania w miejscach zakazanych spełzają na niczym.

Na zwiedzanie meczetu warto wybrać się po południu, tak, żeby zagwarantować sobie bajkowe widoki o zachodzie słońca. Wystarczy, że po wyjściu z terenu świątyni udacie się na drugą stronę ulicy w kierunku Wahat AlKarama. Jest to miejsce poświęcone pamięci emirackich żołnierzy i jednocześnie najlepszy punkt widokowy na meczet. Najbardziej cierpliwi oprócz skąpanego w promieniach słońca budynku, będą mogli zobaczyć jak prezentuje się po zmroku, kiedy do gry wkracza iluminacja 😉

Atrakcje Dubaju – podsumowanie

Jak na miasto, którego do tej pory nie planowaliśmy odwiedzić, Dubaj podobał nam się bardzo. Mimo, że od miejskiej dżungli wolimy tę prawdziwą, bawiliśmy się w tej metropolii wybornie. Nawet pomimo tego, iż z wyjazdu wróciliśmy bardzo zmęczeni – chcąc zobaczyć jak najwięcej dzień rozpoczynaliśmy z samego rana a kończyliśmy go ciemną nocą. Ciekawym doświadczeniem było móc zobaczyć jak miasto funkcjonuje w czasie ramadanu. Niejednokrotnie zdarzało nam się czasem sporo nachodzić za miejscem, które nas nakarmi za dnia. Jednym z najpopularniejszych rozwiązań jakich restauratorzy imają się podczas świętego miesiąca jest wyłączanie z użytku ogródków i zasłanianie okien. Wtedy widok turystów czy też osób innego wyznania pałaszujących w najlepsze nie razi po oczach muzułmanów. Same atrakcje Dubaju, mimo iż czasami zdawały się być reklamowane nieco na wyrost, w większości przypadków spełniały nasze oczekiwania.

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, czuliśmy się w mieście bardzo komfortowo. Mimo, że czytaliśmy o tym, jak duży nacisk kładzie się tam na czystość, widok ludzi każdego dnia polerujących stacje metra i każdego rodzaju przestrzenie publiczne niezmiernie nas zaskakiwał. Tym czego nam trochę brakowało i o czym wspomina wielu innych podróżujących jest klimat. Chociaż zwabienie nas do restauracji tuż po zakwaterowaniu w pierwszym hotelu miało w sobie coś, co lubimy w dalszych wyprawach. Był to patent na klimatyzację 😉 „Co tak będziesz stała w słońcu, wejdź do środka, tu poczekasz na chłopaka. O, a to nasze menu” . Podobnie jak komentarze w stylu, że za wolno jemy i przez to chlebki będą zimne oraz sprawdzanie czy rzeczywiście wystygły. „Ano wystygły, to te zabieram i zaraz przyniosę nowe” 😉

P.S. Jeśli nie przekonują Cię metropolie, a atrakcje Dubaju średnio interesują to może zechcesz wybrać się z nami na poszukiwanie zwierząt w kostarykańskich parkach, zapraszamy do lektury https://henrykwterenie.pl/zwierzeta-kostaryki/

You may also like

1 Komentarz

Weekend w Abu Dhabi - Henryk W Terenie 23 czerwca 2024 - 20:03

[…] Abu Dhabi – mimo że jest stolicą Zjednoczonych Emiratów arabskich, to w konkursie popularności wśród turystów zazwyczaj przegrywa z Dubajem. To Dubaj poprzez swoje działania marketingowe i atrakcje typu najwyższy budynek na świecie (Burj Khalifa) czy największa na świecie ramka (Dubai Frame) stał się najbardziej znanym miastem w kraju. I nie ma się co dziwić – sami zwiedzaliśmy go 2 lata temu i bywały momenty, że zbieraliśmy szczęki z ziemi. Do Abu Dhabi wstąpiliśmy wówczas na 1 dzień, żeby móc odwiedzić Wielki Meczet Szejka Zajida. Swój pobyt streściliśmy na blogu → https://henrykwterenie.pl/atrakcje-dubaju-co-warto-zobaczyc/ […]

Odpowiedz

Skomentuj